Jeśli chcesz wejść do kuchni i upiec ciasto, zostaw za drzwiami swoje niepowodzenia, myśli, że znów wyjdzie zakalec. Wejdź tak, jakbyś robił to od zawsze. Pewność siebie i spokój działa stymulująco na drożdże! Ciasto drożdżowe wymaga uwagi, ale jest niezwykle wdzięczne. Jak dobrze będziesz je traktować, podziękuje Ci i wyrośnie jak ta la la. To ciasto, które dziś opisuję, to moja baza do wszystkich bab, placków i drożdżoiwców- z lukrem, owocami czy bakaliami. Podstawa, która zmienia charakter w zależności od dodatków. Skupię się na razie na samej bazie, z czasem pokażę, jak ja się z nią obchodzę. Inspiracją było ciasto mojej siostry, Beaty, które lekko zmodyfikowałam i uzyskałam coś swojego, coś siostrzanego i coś babcinego, zapamiętanego z dzieciństwa spędzonego na wsi.
Drożdżowa baza
(na dużą, prostokątną blachę)
1 kg mąki
1 szklanka cukru (ja używam zwykłego, biedronkowego :)
8 żółtek
1 kostka drożdży
ok. 2 szklanki mleka
kostka masła
szczypta soli
Od kiedy naczytałam się o margarynach, zaczęłam dodawać do ciast masło. Nieco droższe, ale zdrowsze i dodaje tej delikatności, której brakowało mi przy innych tłuszczach do wypieków. A jeśli chodzi o mleko, to ja w sumie dodaję 0,5 litra, ale później okazuje się, że zużyłam go więcej, bo np. chciałam mieć pulchne, wręcz klejące się ciasto. Ale to za chwilę!
W małym garnku pogrzej masło i mleko z 2 łyżkami cukru. Postaraj się nie przypalić. Wiem, że czasem to trudne do zrobienia.
Jak masło będzie się roztapiać, weź dużą miskę (tą od robota kuchennego lub zwykłą, jeśli wyrabiasz ręcznie) i wrzuć do niej 8 żółtek ze szklanką cukru. Zrób z tego kogel-mogel. Nie podjadaj za dużo!
Do żółtek przesiej mąkę i dodaj sól. Niech sobie to tak czeka, zamij się zaczynem.
Jak mleko i masło będą ciepłe, nie gorące (!) wrzuć do garnuszka pokruszone drożdże, wymieszaj łyżką. Niech sobie rosną w spokoju jakieś 10-15 minut. Potem przelej je do dużej miski.
Pamiętaj, żeby nie dolewać gorącego zaczynu do jajek, bo się zetną i będą grudki.
Pamiętaj, żeby nie dolewać gorącego zaczynu do jajek, bo się zetną i będą grudki.
Teraz to, co ciasto drożdżowe lubi najbardziej -mizianie. Ugniataj je, wyrabiaj, tak długo jak dasz radę (albo Twój robot). Ja zwykle robię to jakieś 10 minut. Chcę, żeby baza dostała dużo ciepła ode mnie, żeby rosła sobie w cieple. Podczas wyrabiania zauważysz jakie jest ciasto w dotyku. Jeśli twardawe, to wyjdzie zbite i zwarte. Jeśli chcesz uzyskać coś lżejszego, niczym włoskie Panetone, dodaj więcej mleka, zrób z niego taką lekką maziaję, ale bez przesady. Może na początku wyda Ci się, że to się strasznie klei, ale po upieczeniu zobaczysz o co mi chodziło.
Gdy uznasz, że już jest wyrobione, odstaw je na min. 1 h w ciepłe miejsce. Ja od razu przekładam do wysmarowanej masłem/olejem blachy i w niej sobie rośnie.
Pamiętaj, żeby przykryć ścierką, by nie wyschło.
Pamiętaj, żeby przykryć ścierką, by nie wyschło.
Po godzinie wstaw je do piekarnika nagrzanego na 180 stopni (jak na blogu wpisuje się symbol stopni?:) i piecz ok. godziny do suchego patyczka. Doglądaj, bo może wcześniej będzie gotowe. Ja je piekę zawsze do mocnego rumieńca, bo moja rodzina takie lubi najbardziej.
- Marta
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń°C pisze na klawiaturze się tak:
OdpowiedzUsuńprzytrzymując lewy ALT wpisujesz w klawiaturze numerycznej po prawej stronie cyfry 0176
Kocham Wasze ciasto drożdżowe!
co to znaczy piec do suchego patyczka?
OdpowiedzUsuńAś, dzięki!!!
OdpowiedzUsuńPożeraczko! Tzn, że jak wkładasz i wyjmujesz patyczek/wykałaczkę do szaszłyków, to nie jest oblepiona ciastem, tylko sucha, bez żadnego ciasta.