Dzisiaj przepis na tą czarną pastę z oliwek i będzie krótko.
Odkąd spróbowałem tapenady kilka lat temu, chciałem zrobić swoją wersję, ale
nigdy się nie składało. A to nie było anchois w sklepie, a to nie miałem
blendera i takie tam jeszcze problemy. Trafiło się ostatnio tak, że Janka
kupiła dwie paczki sardeli, a akurat były oliwki czarne, kapary i parę jeszcze
składników, więc niewiele myśląc zabrałem się do pracy. Z przepisu wychodzi
mały słoiczek, taki jak na zdjęciu.
Tapenada
Około 40 czarnych oliwek (5-6 łyżek)
2 filety anchois
6-8 kaparów
3-4 łyżki oleju, oliwy (co kto woli)
Łyżeczka octu balsamicznego
Pieprz
1-2 ząbki czosnku (w zależności od wielkości i tak jak
wyżej, jak kto lubi)
Wszystko wrzucamy do blendera i miksujemy na gładką masę. I
już, ot cała filozofia. Przechowujemy najlepiej w szkle np. w słoiczku i do
lodówki. Najlepiej smakuje na lekko zgrillowanym chlebie lub bułce. Ja bardzo polecam!
P.S. Pasta jest dosyć słona. Jeżeli dodacie więcej oliwy i
oliwek, będzie łagodniejsza, to samo tyczy się czosnku. U nas podekscytowany
dałem ją spróbować Marcie, ale nie stała się jej amatorką. Zmuszony byłem zjeść
ją sam, chociaż w sumie nie byłem z tego powodu zmartwiony.
Smacznego!
-Janek
chciałam zrobić, ale jakoś... nie wyszło :p muszę się w końcu zebrać i koniec :p
OdpowiedzUsuńTeż zawsze coś było na przekór, ale udało mi się w końcu zrobić i polecam :)
Usuń